Od starej paczki przyjaciół, poprzez kontrakt z wielką wytwórnią, aż po koncerty na najważniejszych festiwalach elektronicznych w Europie. Splendor i szum pojawiły wokół grupy nagle, po czym bardzo szybko się rozprzestrzeniały... historia powstania Gudrun Von Laxenburg jest w muzyce współczesnej dość rzadko spotykana. I dokładnie tak samo jest z rytmami jakie tworzą.
Formacja składa się z trzech przyjaciół z czasów młodości. July, Christoph i Daniel to: wykształcony muzyk jazzowy, klasyczny skrzypek i hard rockowy gitarzysta. Nigdy nie było wątpliwości, że każdy z nich poświęci się muzyce. Ale nikt nie spodziewał się, że razem stworzą jeden zespół.
"Wszystko zaczęło się w ramach żartu, nigdy nie usiedliśmy i nie powiedzieliśmy: ‘Hej stwórzmy zespół’. Nawet nasza nazwa jest żartem. Zaczerpnęliśmy ją od ulicy, na której dorastaliśmy i zrobiliśmy z niej arystokratyczne nazwisko. Żart jest ważną częścią naszych koncertów. Nie jesteśmy spokojnymi dzieciakami w czarnych garniturach. Kiedy wychodzimy na scenie ubieramy kostiumy, dajemy czadu i bawimy się razem z publicznością" - mówi Daniel.
Podstawą ich koncertów jest surowy strumień muzyki elektronicznej z mocnymi bębnami i syntezatorami dźwięku, który mieści się gdzieś pomiędzy Daft Punk, Digitalism, Justice, The Prodigy i Chemical Brothers.