Songhoy Blues

Songhoy Blues

Mali 17.7.2016 / 19:00 - 20:00
ArcelorMittal stage

Do pracy nad debiutanckim krążkiem, wydanym w ubiegłym roku, zaprosili Nicka Zinnera, znanego z Yeah Yeah Yeahs. Uciekli z kraju gdzie słuchanie i tworzenie muzyki jest zakazane, lecz nie odcięli się zupełnie od swoich korzeni. Ich muzyka to mieszanka bluesa i afrykańskiego folkloru, mocno współczesna i energiczna.

Świeży band z Mali, ogarniętego niewolą państwa, to przede wszystkim energetyczne gitarowe brzmienia. Ich debiutancki album "Music In Exile" wyprodukował amerykański gitarzysta Nick Zinner z Yeah Yeah Yeahs. Pochodzą z miasta Gao, wschodnio-malijskiej metropolii, mocno dotkniętej wojną rozpętaną przez islamskich terrorystów w 2012 roku. "Nie mieliśmy pojęcia, że pewnego dnia wydany zostanie zakaz odtwarzania muzyki, to jest tak, jakby zabronili Ci spotykać się z ukochaną kobietą" komentuje gitarzysta Garba Traore, wyjaśniając dlaczego cała trójka muzyków uciekła do stolicy kraju - Bamako.

Za błyskawicznym sukcesem grupy Songhoy Blues stoi menadżer słynnego malijskiego duetu Amadou & Mariamoraz - Marc-Antoine Moreau. To dzięki niemu zespół miał możliwość nagrania w szybkim tempie swojego debiutanckiego krążka "Music in Exile". Album powstał we współpracy z Nickiem Zinnerem (Yeah Yeah Yeahs), jednak nie był to jedyny czynnik mający wpływ na ogromny sukces grupy. Bezsprzeczną zasługą byli sami muzycy, którzy uciekając z miasta ogarniętego wojną, byli zdeterminowani, a zarazem pełni energii i świeżych pomysłów. Czterech utalentowanych muzyków inspiracje czerpało przede wszystkim z twórczości Jimiego Hendrixa, Talking Heads, czy The Beatles.

W swojej najbardziej znanej piosence "Soubor" śpiewają "Na to co chcesz osiągnąć w życiu, trzeba cierpliwości i odwagi". Pochodzą z miasta Gao, wschodnio-malijskiej metropolii, mocno dotkniętej wojną rozpętaną przez islamskich terrorystów w 2012 roku. "Nie mieliśmy pojęcia, że pewnego dnia wydany zostanie zakaz odtwarzania muzyki, to jest tak, jakby zabronili Ci spotykać się z ukochaną kobietą" komentuje gitarzysta Garba Traore, wyjaśniając dlaczego cała trójka muzyków uciekła do stolicy Bamako. Jego ojciec grywał z legendarnym "bluesmanem z pustyni" - Ali Farka Tourém, którego dziedzictwem można nazwać twórczość Songhoy Blues. Muzycy nie są w żaden sposób spokrewnieni, choć mylące może wydawać się nazwisko Touré, które nosi trójka z nich. Jest to zabawny zbieg okoliczności, ponieważ nazwisko Touré jest najpowszechniejszym w kraju, natomiast skład zespołu uzupełnia perkusista Nathanael Dembele.

Nazwa grupy sugeruje nie tylko związek z bluesem, ale również z narodowością Songhay, odzwierciedlając swój status uchodźczy, początkowo traumatyczny. Zespół w obcym, odmiennym kulturowo środowisku tworzy muzykę pochodzącą z rodzinnego kraju. Jak sami podkreślają, jest to dla nich sposób na wyjście z osobistego kryzysu. Muzycy wystąpili w uznanym filmie dokumentalnym brytyjskiej reżyserki Johanny Schwartz, opowiadającym o muzykach z północy i okrutnych konsekwencjach dla wszystkich, łamiących zakaz "muzyki szatana" - zakazu słuchania muzyki wydanego przez islamskich terrorystów. "Muzyka jest o wiele lepszym dźwiękiem niż krzyki i płacz kobiet, którym amputowano ręce" śpiewają w filmie Songhoy Blues, a świat słucha ich z zapartym tchem.