Lubomyr Melnyk

Lubomyr Melnyk

Kanada, Ukraina 22.7.2023 / 22:30 - 23:30
Vítkovice Gong stage

To tak, jakby muzyka docierała do Ciebie z innego wymiaru. Trudno określić to słowami, mogą pomóc pojęcia takie jak: postklasycyzm, mistycyzm, transcendencja, hipnoza i nazwiska: Terry Riley, Chopin, Nils Frahm czy Peter Broderick. Ten kanadyjski pianista, kompozytor i filozof pochodzenia ukraińskiego wypracował w latach 70. absolutnie bezprecedensowy styl gry - muzykę ciągłą. Melnyk ujął to poetycko: „Gdy gram, zamieniam się w latającego orła, pływającego delfina lub biegnącego geparda. Zamieniam się w deszcz, w chmury, w niebo. Gdy nie czuję już palców - nie ma palców, nie ma ciała, tylko pianino i ja.”

Jest uważany za „najszybszego pianistę na świecie” i rzeczywiście jest rekordzistą pod względem liczby nut granych na sekundę, ale to tylko skrót popkulturowy. Kluczem do ciągłej muzyki Melnyka nie jest sama szybkość, ale niesamowita kontemplacyjna moc kompozycji wciągająca słuchacza w strumień dźwięcznych, powtarzalnych tonów, których pogłosem i echem kieruje pedał sustain. Artysta nie może obejść się bez improwizacji: mówi, że to pozwala na natychmiastowe emocje w jego muzyce. „Granie na pianinie to po prostu jedna z najbardziej niesamowitych rzeczy na tej ziemi. To prawdziwa ekstaza i cud.”.

Swoją publiczność znalazł tam, gdzie najmniej się tego spodziewał. Przez to, że jego nie mieści się w klasycznych ramach, a eksperymentatorzy uważają ją za zbyt „harmonijnie piękną”, około 2007 roku młodzi wielbiciele neoklasycznych wytwórni Erased Tapes i Unseen Worlds Records zakochali się w Melnyku. Wcześniej klasycznie wykształcony pianista spędził prawie czterdzieści lat w odosobnieniu. Kiedy w latach 70. pracował jako majster w Operze Paryskiej i, jak mówi, dosłownie doskwierał mu głów i bieda, tancerka i awangardowa choreografka Carolyn Carson, która poruszała się jak „tygrys, pająk i ptak równocześnie”, poprosiła go, aby jej towarzyszył. W tamtym momencie Melnyk podobno znalazł swój własny muzyczny wszechświat.

Częścią głębokich doznań koncertowych jest właśnie widok skoncentrowanego Melnyka wtapiającego się w ekstatyczny nastrój z instrumentem, kiedy jego dusza zamienia się w dźwięk, a „palce znikają”.