Francuski pionier electropopowego synthwave. Nie pędzi już ulicami w superszybkim Ferrari Testarossa ani nie chce znów stać się zombie jak w swoim debiucie na "Outrun". Według DJ-a, producenta i aktora Vincenta Belorgeya świat się zmienił. Na nowej płycie "Reborn" Kavinsky nie lekceważy swojej nostalgii za latami 80., co potwierdzają zgrabnie kompozycje oscylujące między klimatem house a tanecznym popem, electro-funky, klubowym R&B i syntezatorowym retrofuturyzmem. Przy nowym krążku współpracował m.in. z Gaspardem Augé z Justice.
„To dużo cieplejsze dźwięki, spokojniejsze i mniej dzikie. Jeśli porównasz pierwszy album do jazdy szybkim samochodem, to ten jest o wolnej jeździe. Nie było żadnego genialnego planu, po prostu nagrywałem muzykę i wyszło to. Ale niektóre z numerów są podobne do piosenek, które napisałem w przeszłości” – powiedział Kavinsky, prosząc z góry, aby ludzie rozmawiali z nim o czymkolwiek innym niż "Nightcall", jego kultowym utworze, który zapoczątkował przebój "Drive" z 2013 roku. Hit zapewnił mu status wielkiej gwiazdy synthwave, postawił obok Daft Punk czy Justice i przyciągnął do współpracy kanadyjskiego piosenkarza The Weeknd, z którym planuje kolejną sesję nagraniową jeszcze w tym roku.
Czytaj więcejW "Reborn" Kavinsky przekracza granicę między artystycznym odrodzeniem a estetyką „jeśli coś nie jest zepsute, nie naprawiaj tego”. We Francji, mimo tak długiej przerwy, pozostaje ikoną. Do jego wielkich fanów należy na przykład żona prezydenta Francji, Brigitte Macron. A kiedy Emmanuel Macron zorganizował imprezę techno na dziedzińcu Pałacu Elizejskiego w ramach Dnia Festiwalu Muzycznego, Kavinsky również zabłysnął wśród zaproszonych artystów. Oczywiście jego występy na żywo są przepełnione atrakcjami, a on potrafi niezawodnie rozbujać największe tłumy swoimi własnymi piosenkami i remiksami.