„Głęboko wierzę, że muzyka afrykańska rodzi się z naszego codziennego życia – z naszych smutków, łez, radości, celebracji i problemów – i nikt nie jest w stanie lepiej opowiedzieć naszej historii niż my” – mówi Dmini Ebunoluwa Ogulu z nigeryjskiego miasta Port Harcourt. Niemniej Stormzy, Beyoncé, Wizkid, J. Balvin, Justin Bieber, Ed Sheeran czy Jorja Smith z powodzeniem spróbowali to z nim zrobić na wspólnych nagraniach.
Światowy sukces Burna wciąż pędzi do przodu. W historii współczesnej muzyki afrykańskiej, w wieku trzydziestu dwóch lat, już zalicza się do gigantów, którzy zmienili postrzeganie czarnego kontynentu. Kojarzy się z Afrobeats – najważniejszą falą Afropopu od lat 80., która wkroczyła na światową scenę, ale sam swoją muzykę nazywa wyłącznie Afrofusion, wskazując, że oprócz różnych stylów afrykańskich obejmuje również prawie wszystkie gatunki czarnej muzyki, w tym: soul, hip hop, R&B, jamajski dancehall, trynidańskie soca czy brytyjski house. „Moją wizją zawsze było zbudowanie mostu poprzez muzykę między wszystkimi czarnoskórymi ludźmi ze wszystkich zakątków świata”.
Nie bez powodu ma wytatuowany na ramieniu portret Fela Kutiego i nieprzypadkowo porównywany jest do wynalazcy afrobeatu. I wcale nie chodzi o to, że dziadek Burna był menadżerem Kutiego, ale o podobnie twarde i często bezkompromisowe poglądy Burna na politykę, kolonializm, supremację Zachodu, biedę i kulturowy panafrykanizm, łączący i jednoczący narody afrykańskie z ogromną diasporą. Z tego powodu podczas studiów i częstych pobytów w wielokulturowym Londynie podpisywał się pod słowami Petera Tosha z Afryki: „Bez względu na to, skąd pochodzisz, tak długo, jak jesteś czarnoskóry, jesteś także Afrykaninem”.
Swój aktywizm, poglądy na życie i sprzeciw umieścił w dwóch wartych uwagi filmach dokumentalnych: Whisky Documentary i Artist Spotlight Stories.