Na początku kariery kierowało nimi pragnienie wymyślenia rocka, przy którym dziewczyny mogłyby tańczyć. Po eksplozji, jaką wywołał ich debiutancki album z hitem "Take Me Out", okazało się, że nie tylko dziewczyny mogą paść na kolana. Nagrody takie jak Brit Awards czy Mercury Prize dosłownie posypały im się na głowy. Stali się najgorętszym brytyjskim zespołem i stopniowo zdobywali kolejne nominacje do Grammy. Ich dynamicznie gitarowy rock ozdobiony mocnymi melodiami podbił prawie cały świat.
Lider i wokalista Alex Kapranos kierował się potrzebą rozrywki nie tylko dla słuchaczy, ale także dla siebie. Przez lata żaden stadion nie był dla Szkotów zbyt duży, stali się headlinerami gigantycznych festiwali. Choć wraz z odwrotem indie rocka, wiele się dla nich zmieniło, byli w stanie starzeć się z wdziękiem i niesłabnącą energią. „Nie możemy nadal być tym samym Franz Ferdinand, którym byliśmy kiedyś, ale nadal możemy być Franz Ferdinand”, powiedział Kapranos.
Czytaj więcejNa ostatnim albumie "Always Ascending" surowego rock'n'rolla zespół połączył z elektroniką, wyznaczając kierunek nowej tanecznej estetyki. Chociaż Franz Ferdinand na przestrzeni lat przeszli zmiany personalne, aktualnie urośli do sześcioosobowego składu, który sezonowo powiększają przy okazji tras koncertowych.
„Nadal lubię spotykać ludzi w trasie i słuchać ich historii o tym, jak muzyka stała się ścieżką dźwiękową ich życia. Tworzymy muzykę dla tego uczucia. Budujemy wspomnienia wokół muzycznych kamieni milowych. W ten sposób poruszamy się po wspomnieniach naszego życia – poprzez muzykę, której słuchamy. A kiedy słyszę, jak nasza muzyka poruszyła ludzi, jak wpłynęła na nich! Boże, to najlepsza rzecz, jaką możesz usłyszeć jako artysta" – powiedział Kapranos podczas okrągłej rocznicy powstania zespołu.