Dwaj australijscy bracia, którzy przybyli do Ostrawy po raz pierwszy dwa lata temu, zagrali wyjątkowy koncert, a publiczność niemal od razu pokochała ich zarażający entuzjazm. W tym roku wracają i to nie z pustymi rękami, a ze swoim debiutanckim albumem "Atlas Shoulders" i podkreślają: "Największe podziękowania należą się naszym fanom. To dzięki Wam żyjemy w tym szalonym i niewiarygodnym śnie".
Jack i Pat zaczynali jako uliczni grajkowie w Melbourne, a o ich koncertach mówiło się, że wiedzą jak porządnie skopać słuchaczom muzycznie tyłek. Wkrótce po ich występie w Ostrawie cała Europa i Ameryka Północna zrozumiały ich fenomen, patrząc z niedowierzaniem na niezwykle energetyczne występy sympatycznych bliźniaków. Pierce Brothers zaczynali, grając na ulicach, a jednocześnie twierdzili „Everyone’s addicted to the grand illusion”.
Czytaj więcejCo sprawia, że muzyka tych dwóch wokalistów, gitarzystów i perkusistów jest zawsze dobra? Być może sekret tkwi w indie-folku, oscylującym wokół stylistyki podobnej do takich artystów jak John Butler, Xavier Rudd i Mumford & Sons, a może chodzi o chwytliwe melodie, na których budują swoją niezależność. "Pierce Brothers mają przed sobą nic innego, tylko sławę" - tak mówi się o nich od lat, a na myśl nasuwa się pytanie, czy australijscy buskerzy są po prostu skazani na muzyczny sukces? Wygląda na to, że tak, ponieważ "brutalnie uczciwi" Pierce Brothers już cieszą się z tego, co do tej pory osiągnęli.
Rozbawiali tysiące ludzi na koncertach, mają za sobą tournée z Benem Harperem, podpisali umowę z Warners, wypuścili singiel "Into The Dirt", a teraz wydają swój długo wyczekiwany debiutancki album "Atlas Shoulders", brzmiący tak, jak każdy z ich fanów by sobie tego życzył. "Album celebruje proste, ale także najważniejsze aspekty życia. Ciężko się od niego oderwać" - czytamy w jednej z recenzji.